Zawsze jestem przed dzień, w dzień i po tym dniu rozerwana, rozdrobiona, rozmemłana i tylko pływam na tafli wspomnień, szukając brzegu i granic pomiędzy tym co było, co mogłoby być i co się wydarzyło. Jutro zapewne wyleję się jak kubek kawy na wszystkie kadry w moich wspomnieniach. Jest jeszcze dziś i chciałabym uwiecznić to wczoraj na “wirtualnym papierze”, w formie stałej, choćby w formie kilku wierszy “okolicznościowych” .
jesteś? co u Ciebie?
Nie lubimy mówić o śmierci to takie nagłe
intensywne jak dotyk choćby palcem
wyróżnić. Mrozi krew w żyłach i nastaje cisza
czasem otwiera niedomówienia
i zbyt głęboko zapisane rysy to tylko
się dzieje. Królewna śnieżka wam dopowie
jak bardzo krzyczała o małym Stasiu i śnieżkach
we włosach zabawmy się w zbijanego albo pobaw
się w powab na nadgarstku czerwone
i pagórki w nie do zniesienia.
Wyczeszmy włosy i nałóżmy czapkę
nic nie widzę czarne, czarne, nic
się nie stało pod wiekiem zastygła
wyobraźnia.
Nikt jej nie rozdmucha jak mlecz
w kącikach oczu pozostanie.
Byłeś tak w sobie nie rzucajmy się
kapciami.
na ścianie
w zasadzie można by wywołać każdy obraz
wieszają się jak wielu z moich znajomych
wypiąć z albumu niczym fotografię
albo wymazać gumką
ścieram tablicę wilgotną gąbką wydrążyło się
w pamięci – nie zarzucam że żyje śmierć
nie zapomniałam jej (za złe nie umiera)
dałabym się zabić za stary film dawno
przekręciła kliszę na ekranie dziura
i wczorajsze zniknięcie jak proch rozprasza
nie lubię bajek z białą panną w obsadzie
nie pasuję do romantycznych opowieści
i tylko proszę z głową
rano i wieczór Drogi Niebieski
zapomnij że żyję i mam męża i dzieci
wyczesuję cię z każdym wieczorem (w niedzielę i święta)
aż mi się włos jeży – na sztorc
nie mogę uwierzyć, tylko bujam się
pomiędzy twoją czupryną rozkołysana
(nie ty nie, nie wyłysiałeś, to nie była chemia,
jedynie strzał w głowę)
głaszczę twoje przedramię
do wysokości łokcia rytmicznie ubywa
to tylko drobne włoski lecą na sterylną podłogę
(razem z tą panią co cię codziennie podciera)
ku świętej pamięci pif paf pi pi/j na dobranoc
dech z respiratora: „niech mu ziemia lekką będzie”
serce dwudziestotrzyletnie nieszybko umiera
dłuży się w mózgu, dostałeś z prawej,
a moja lewa wyobraźnia wciąż mnie uwiera.
nie wkładać nikogo w worki
Nikt nie umarł z miłości, zdarzyło się
na posterunku raz z broni policjanta. Chciałam zapomnieć
o makijażu z pogrzebu. Zapomniany. Potem usłyszałam
o innym: skopany za dwadzieścia groszy
(brakowało do wina) był pierwszą zwłoką pierścionka
zaręczynowego. Opowieści od siostry: powiesił się górnik
(ten pierwszy od mrożących pocałunków) potem jeszcze
sąsiad z podwórka – jakaś cicha zamroczona miłość.
Śmierć na ławce, na przystanku, w ubikacji, na posterunku,
tylko krajobraz i wiersze o kwiatkach.
Pierścionek oddałam mamie.
jeśli znajdziesz ciało później niż po kilku latach
Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał.
Stefan Żeromski
gdybym mogła rozpalić wspomnienia
jak świeczkę czy kadzidełko
tylko czasem przechadzam się bosa
po fotografiach są jeszcze pełne ciepła
na strychu nie naszego domu
wieszam myśli w niebieskim pokoju
gdzie leży album otwarty jak twoje oczy
zastygłe w mojej głowie
chciałabym wtulić się w ziemię
usłyszeć życie pode mną
utwierdzić się że nie widzisz
grafika: Phenomenal lips series drawings by Christo Dagorof