“żeby poczuć równowagę”
mogłabym rozwinąć nie słowem
a odlecieć gładkim poszyciem
po mchu skojarzeń roznosisz mnie jak zapach
grasz owszem zgrabnie z ulotnym zachwytem
zrywam kwiatki i pokosy trawy
jestem zielona nie wiem gdzie chodzisz
ubrana w dotyk gołych stóp zbłąkanych w rosie