pomyślałam o czymś czystym i bez przeszłości o zerwaniu
nie nie jabłka nie myślałam o jabłku ale kiści winogrona
czyichś ramionach jak pnącze o przytulaniu i wiciu się
powolnym smakowaniu deszczu wietrze i kiści winogrona
soku na ustach i kropli
myśli realizacji dążeniu i twórczości działaniu i mijających
wagonach wina o butelce z wróżbą z chińskich ciasteczek
okularach i rozbitych promieniach słońca na szkle i o tęczy
pomyślałam
wzięłam mój świat w dłonie
(o nim najrzadziej myślę)
przy tęczy żywnej w niej czerwieni
w żyznym jej kolorze i żwawej kolorystyce
i płynnej materii w przepływie i bulgotaniu
pomyślałam o kwaśnych winogronach
Bukowskiego
Uwielbiam ten wiersz:
kwaśne winogrona” – Charles Bukowski (Światło błyskawicy za górą)
dla mnie to koniec, powiedział, straciłem to.
może nigdy tego nie miałeś, odpowiedziałem.
och, miałem, odrzekł.
skąd możesz wiedzieć że miałeś?
takie rzeczy się wie, powiedział, i już.
cóż ja nigdy tego nie miałem, powiedział mu.
to kurwa źle, odrzekł.
co źle? spytałem.
to kurwa źle że nigdy tego nie
miałeś, odpowiedział.
wcale nie czuję się źle że nigdy tego nie
miałem, powiedziałem.
rozumiem, powiedział, a teraz idź
i już zostaw mnie samego.
jak uważasz, powiedziałem, i przesiadłem się o jeden
stolik dalej.
siedział tam tak gapiąc się w swojego
drinka.
nie wiem co takiego stracił ale jeśli
ja nigdy tego nie miałem a on to stracił,
to wyglądało na to że jedziemy na tym samym
wózku.
doszedłem do wniosku
że niektórzy ludzie robią z wszystkiego
wielkie halo i
skończyłem drinka i wyszedłem
stamtąd.