“Aleja Dzieci Polskich 20, Warszawa”
na imię miał Adaś i rączek nie ogarniał
z rzemyka uplotła mama
pasek do łóżeczka przywiązała
by paluszków nie odgryzł
głupi Adaś
Martynka kołeczek na baczność
niczym porcelanowa lalka czarne kręcone
włosy i myśli postradała gdy pękła agrafka
z szytego serca rozpruła się głowa
cała w dziurki i płacze bez łez
mózg się rozkleja łkaniem
jeszcze niezakopana trumienka
Martynka drewniana
tu bóg się nie przechadza
po łysych główkach nie pogłaszcze
w metalowych kołyskach ból przytula
przez przewód po oddech
po czekoladę prosto do brzuszka
i rurki nie z kremem do wydalania
zamknięte w foliowych workach
fekalia boga
______________________________________________
wiersz z autopsji, z życia wzięty, a postacie nie są fikcyjne.